Obracam się i chyba mam zwidy. Ariana Grande stoi naprzeciw mnie. CZY TO SEN?
-O mój Boże, Ariana Grande.- zakrywam usta ręką.
-Tak, to ja.- uśmiecha się.- chodź tu.
Idę do niej i przytula mnie. Ja oczywiście zaczynam ryczeć ze szcześcia.
-Kocham cię tak bardzo. Jesteś moją największą inspiracją, jesteś wspaniała, dziękuję. -udaje mi się skeić zdanie.
-Słyszałam od fanów dużo miłych słów, ale nikt nigdy mi nie powiedział,e jestem czyjąś inspiracją. Jejku. Też cię kocham, dziękuję za wsparcie.-czuje jak po policzku spływa jej jedna łza, odrywamy się od siebie i ocieramy łzy.
-Co do twojego wykonu. Wow. Masz niesamowity głos.- Ariana pierwsza zabiera głos.
-Nie prawda, ale dziękuję. To naprawdę miłe. -uśmiecham się do niej.
-Uwierz w siebie! Twój głos jest dobry. Namówię Horan'a,żeby coś z tym zrobił.- puszcza mi oczko.
-O matko... Mówisz poważnie?- robie wielkie oczy,a ona przytakuje. Klaszcze w dłonie jak małe dziecko. O Mój Boże. Najpierw spotykam 1D, później całuje się z Tomlinson'em,a teraz Ariana mówi,że mam szansę się wybić. To jest cudowne. Kocham moje obecne życie tak bardzo.
-Tak, jak masz w ogóle na imię?- pyta.
-Valerie.- przedstawiam się.
-Śliczne imię.- lekko się rumienie.
-Dziękuję.- uśmiecham się.
-Dobra, idę nagrywać swoją płytę. Mam nadzieję,że ty za niedługo też.-puszcza mi oczko i wychodzi.
Ja odwracam się do chłopaków i po prostu siadam. To więcej niż zaskoczenie. Jestem w szoku. Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Liam'owi dzwoni telefon,więc wychodzi z pomieszczenia.
-Czy właśnie Ariana Grande powiedziała mi,że mam szansę się wybić?- pytam lekko zdezorientowana.
-Nie tylko ona tak twierdzi. - śmieje się Lou.
-O Mój Boże. Niee, to nie może być prawda. Jeśli to sen, nie chce się budzić. Nie wie.. -zaczynam mówić jak najęta,więc Louis ucisza mnie pocałunkiem. Kurwa. Odrywamy się od siebie.
-Znowu mnie uciszyłeś.- nie mogę się powstrzymać od uśmiechu.
-Mówiłem Ci,że jeśli będziesz tyle gadać, zrobię to w taki sposób..- tym razem to ja go całuje, on lekko zaskoczony,ale oddaje pocałunek. Ciekawe uczucie, jak ktoś jest tobą zainteresowany. Mam ochotę go całować przez cały czas. Chyba coś do niego czuje i się tego boje. Nigdy nie byłam w żadnym związku ani nawet friendzonie, dlatego boje się tej relacji. Znamy się kilka dni i już mieliśmy sytuacje, w których nigdy się nie znajdywałam. Chyba powinniśmy zwolnić tempo,ale on jest dla mnie jak magnes. Nie czuje nawet kiedy mnie do niego ciągnie i po prostu nie mam nad tym kontroli. Dobrze się dogadujemy i często rozumiemy bez słów. Traktuje mnie tak jak powinnien i jest dojrzały, czuły i troskliwy. Odrywamy się do siebie i on lekko się uśmiecha.
-Chyba się dogadamy.- zaczyna rozmowę po chwili,a ja zaczynam się śmiać.
-Jeśli będziemy gadać w taki sposób to na pewno.- on też praska śmiechem.
Nagle wchodzi do pomieszczenia dziewczyna. Nie byle jaka. Eleanor Clader. Co ona tu kurwa robi?
-Lou!- rzuca mu się na szyję i całuje,a mi nagle robi się niedobrze. Mam małą nadzieję, że ją odepchnie,ale w co ja wierzę? Biorę torebkę i wychodzę. Czuje się oszukana, zraniona i ośmieszona. Co za dupek. Wykorzystał mnie. Chce krzyczeć, płakać, bić i po prostu umrzeć. On wybiega za mną i krzyczy moje imię,ale nie obróce się. Nie będę na niego patrzeć. Nagle czuje jak łapie moją rękę i przyciąga do siebie. Czuje jego oddech na swojej szyji. Szarpie się,ale jest za silny. Patrzy mi w oczy.
-Ona nic dla mnie nigdy nie znaczyła. Ten związek to była ustawka. Tylko jej coś odbiło i wymyśliła sobie,że ją kocham,a ona mnie.-tłumaczy.
-Nie obchodzi mnie to.- To nie prawda, wszystko co jest z nim związane mnie interesuje.
-Kłamiesz.-zarzuca mi.
-Nie.- odpowiadam.
-Val, błagam. Wysłuchaj mnie.- prosi.
-Po co? Idź do Eleanor, ona na pewno Cię wysłucha.- warczę i znowu chce się wyrwać.
-Nigdy jej nie chciałem i to się raczej nie zmieni, powieważ jest pewna osoba, na którą szczególnie zwracam uwagę.- prawie szepcze. To chodzi o mnie i ja bardzo dobrze to wiem. Szczerze to nie wiem co mam zrobić. Chyba... Nie nieważne.
-Och to dlatego jej nie odepchnąłeś tylko oddałeś ten jakże namiętny pocałunek?- zaczynam krzyczeć.
-Nie oddałem go!-broni się.
-Widziałam jak ją obejmujesz!-jestem bliska płaczu.
-Dawałem ręce na ramiona,żeby ją odsunąć!-tym razem udaje mi się odsunąć.
-Nie wierze ci.- czuje jak łza spływa mi po policzku.
-Prosze, uwierz.- znowu się do mnie przybliżył,ale tym razem wziął moją twarz w dłonie. Chce mu wierzyć,ale nie wiem czemu nie umiem. Płacze jeszcze bardziej.
-To mi pomóż to zrobić.-szepcze.
Nachyla się nade mną i całuje mnie bardziej namiętnie niż zawsze,ale nie zaborczo. Nieśmiało oddaje pocałunek. Jest mi przy nim tak dobrze.
-Przekonałem Cię?- lekko się uśmiecha.
-Hmm, muszę się zastanowić.-drocze się.
Znowu mnie całuje,ale bardziej mnie do siebie przybliża, chociaż myślałam,że już bardziej się nie da.
-A teraz?- patrzy mi w oczy tymi swoimi idealnie niebieskimi tęczówkami, w których się zatapiam za każdym razem.
-Raczej tak.- szepcze,a on mnie bardzo mocno przytula,a łzy znowu zaczynają mi lecieć.
-Kochanie, nie płacz już. Wszystko jest w porządku.-pociesza mnie. Znowu nazwał mnie kochaniem. Czy jest już wszystko dobrze? Nie wiem. Czuje,że z tej relacji może wyjść całkiem niezły związek. Zastanawia mnie jedynie to czy on też tak uważa.
-Idziemy gdzieś?- pyta się.
-Kino? Leci maraton horrorów.- proszę go.
-Hmm, możemy iść obczaić.-mówi,a ja klaszcze w ręce.
-To chodź.- łapie go za rękę i ciągnę w stronę drzwi,a on się śmieje.
-Chyba jesteś zdesperowana,bo złapałaś mnie za rękę.- zabiera głos jak już stoimy w windzie,a nasze ręce dalej są splecione. Ściskam jego rękę mocnej.
-Możliwe.-przyciąga mnie bliżej siebie,a ja kładę głowę na jego piersi. Wdycham jego perfumy. Czuje się bezpieczna. To czego zawsze wymagałam od chłopaka. Poczucia bezpieczeństwa.
-Valerie?- odzywa się kiedy siedzimy już w samochodzie.
-Tak,Lou?- patrze na niego.
-Czy to się uda?- pyta.
-Ale o co cho..?- dobra, już wiem o czym on mówi.-Nie wiem, Louis. Zbyt krótko cię znam.
-A jak myślisz?-drąży temat.
-Jesteś naprawdę świetnym facetem. Dobra, cholera. Jesteś idealnym facetem dla mnie. -Widzę jego uśmiech.
-Miło,że tak uważasz.-przerywa mi,a ja się śmieje.
-Mowię prawdę, zawsze byłeś moim celebrity crush.- kurwa po co ja mu to powiedziałam? Barwo Val, tylko strzelić sobie w łeb.
-Szkoda,że tylko celebrity.-mruknął. Zaraz co?
-Może się to zmieniło, może nie.- uśmiecham się z zadowoleniem ze swojej odpowiedzi.
-Nawet, jeśli nie to za niedługo to się zmieni.- nie patrzy na mnie tylko na drogę. Hmm, jesteś tego pewny?
-Nie jesteś zbyt pewny siebie?- śmieje się.
-Kochanie, ja nigdy nie jestem zbyt pewny siebie.-uśmiecha się pod nosem. Znowu jestem kochaniem, o w morde.
-Kłócilabym się.- odpowiadam i nawilżam śliną dolną wargę.
-Możemy się kłócić,ale nie wiem czy warto.- szczerzy się.
-Ja się zawsze mogę się kłócić.-mówię.
-Ale nie teraz. Jest zbyt idealnie.- powoli daje swoją rękę na moją,a ja splatam nasze palce.
-Chyba masz rację.- podnoszę się i całuje go w policzek.
-Musze cię całować za coś?- przegryzam dolną wargę.
-Możesz mnie całować cały czas, ewentualnie ja to będę robić.-parkuje i wyłącza silnik. Nachyla się nade mną i namiętnie całuje w usta.
-A to za co?- pytam, gdy dojeżdża do kina.
-Nie mogę cię całować kiedy mi się podoba?- szepcze mi prosto w usta.
-Możesz to robić cały czas.-tym razem ja łącze nasze usta.
-Idziemy?- uśmiecha się.
-Tak. -Wychodzi z auta,a ja daje telefon do torebki. Otwiera mi drzwi i podaje rękę. Gentelman. Odwdzięczam się mu uśmiechem.
Łapie mnie dyskretnie za rękę i idziemy w stronę kina.
-Przepraszam,jeśli spotkamy jakieś fanki.- mówi kiedy wchodzimy do środka.
-Mam to. -pokazuje drugą rękę, na której mam czerwoną wstążkę,która onazcza,że jestem również fanką.-Nie powinny mi nic zrobić.
-Wstążka na ręce ma ci pomóc?-marszczy brwi.
-Tak, ponieważ oznacza to,że jestem jedną z nich. Osoby z wewnątrz nie powinny znienawidzić,a nawet jeśli... To sobie poradzę. Jestem już duża i potrafię się bronić.- tłumacze mu.
-To nie oznacza,że się o ciebie nie boje.-jego mina trochę łagodnieje,ale dalej widzę,że się martwi.
-Nie masz czego się bać. Dam radę, nie takie rzeczy się przechodziło w życiu. To tylko ludzie, robią wszystko żeby nas zniszczyć. Jestem osobą,która walczy,a nie ucieka od problemu. Jestem silna i samodzielna.-uśmiecham się do niego.
-Mam nadzieję.- całuje mnie w czoło.-Chodź już, bo nie mogę się doczekać tego maratonu.
-Ja też.- śmieje się z nagłej zmiany tematu.
Wchodzimy do małego kina, wybrał je pewnie, bo jest stare i prawie nikt już do niego nie chodzi. Chodzi zapewne o to,że jest sławny i już ma dość ciągłej natarczywości ze strony fanek i dziennikarzy. Rozumiem go, pomimo tego,że nie jestem celebrytką.
Nie lubię jak ktoś się wprasza w moje lub ogólnie nie swoje życie prywatne. Widzę,że to już go powoli męczy. Jest jednak silny i tak łatwo się go nie złamie. Ja mu w tym też pomogę. Nie pozwolę,żeby stracił siły. Musi być dla fanów,chłopaków, rodziny... No i jeszcze dla mnie. To dziwne,ale chyba się od niego uzależniłam. Ciągnie mnie do niego jak magnes i raczej szybko nie puści. Nie wiem teraz czy w końcu coś do niego czuje czy nie... To zbyt skomplikowane. Nie będę teraz nad tym myśleć. Przyjechaliśmy tutaj, żeby się bawić, a nie rozmyślać na temat jego oczu, włosów,umieśnionych ramion, tatuaży i chrakteru... KURWA VALERIE. O CZY TY MYŚLISZ. SKUP SIĘ,A NIE ZAWRACAJ SOBIE GŁOWY NAJPRZYSTOJNIEJSZYM FACETEM JAKIEGO POZNAŁAŚ! Zaraz co? On mi już zdążył zawrócić w głowie. Nigdy tak szybko się nie zakochałam. Co on ze mną zrobił?
-To co idziemy na ten maraton?-pyta kiedy sprawdzamy spis filmów. Leci Naznaczony, Obecność i Annabelle.
-Powinnam to przeżyć.- odpowiadam. Ok, trochę się boje tych filmów,ale zawsze mogę się wtulić w Lou.
-Idę kupić bilety, poczekaj chwilę.- całuje mnie w głowę i idzie w stronę kasy. Uwielbiam kiedy mnie dotyka i całuje, to sprawia,że się rozpływam.
Po chwili wraca z biletami, popcornem i colą. Dokładnie to light. Skąd on wie,że to moja ulubiona? Jeszcze Pepsi.
-Jak się dowiedziałeś,że tylko taką pije?- marszcze brwi.
-Jedyne co wiem,że sam tylko taką pije. Chodź,bo zaraz się zaczyna.-wzrusza ramionami, a ja się dziwię jeszcze bardziej. JAK CO, O CO TU KURWA CHODZI?
-Nie,chwila. Zróbmy mały test. Pytaj się mnie o podstawowe rzeczy.- proponuje, ciągnę go w bardziej ustronnę miejsce i opieram się o ścianę, on oczywiście się nade mną nachyla. Wcześniej odkłada wszystkie rzeczy na podłogę obok nas.
-Val, co ty kombinujesz?- dziwi się.
-Nie interesuj się, tylko pytaj.-cmokam go w usta.
-Bezczelna jesteś,wiesz?- szczerzy się.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. -odwzajemniam uśmiech.
-Ulubiony kolor?-zaczyna.
-Czerwony.-mówię bez namysłu.
-Co? Ja..?-znowu go uciszam pocałunkiem,a on z entuzjazmem go pogłębia. Musze dodać,że uwielbiam mu to robić.
-Nie łatwiej powiedzieć "cicho bądź"?- śmieje się.
-Hmm, nie. Po pierwsze całowanie Cię jest przyjemniejsze i nie jest chamskie.-odpowiadam.
-To ja może też znowu zacznę to robić?-mówi będąc tak blisko,że o prawie muska moje usta,a ja ubolewam,bo chcę ich znowu posmakować. Tym razem go nie pocałuje, nie chce wyjść na desperatkę. Pewnie i tak zauważył,że brakuje mi jego bliskości,bo szczerzy się jak idiota.-Podoba mi się jak na mnie reagujesz. W tym momencie mógłbym nawet Cię przelecieć,bo wiem,że byś nie protestowała.
Stoimy w niby ustronnym,ale nadal publicznym miejscu,a on nie dość,że mówi mi TAKIE rzeczy to jeszcze trzyma ręce na moich pośladkach i lekko je ściska. TEN CZŁOWIEK JEST NIE NORMALNY.
-Jezu,Lou jesteś niemożliwy.-jego ręce wędrują w stronę moich ud,ale ja cicho jęcze. O KURWA.
-Coś mówiłaś?-jego głos jest o wielkim niższy i zachrypnięty. Ociera swoim kroczem o moje. O nie, nie,nie Lou. Kurwa człowieku litości. Mój oddech zaczyna się robić nierówny,a on uśmiecha się triumfalnie i patrzy na mnie tymi swoimi perfekcyjnymi tęczówkami.
-Ja? Kochanie Ty mówiłeś,że film się zaraz,a możliwie nawet,że już się zaczął.- tym razem ja używam zdrobnienia i specjalnie powoli przegryzam dolną wargę.
-Grabisz sobie,grabisz, Henrie.-używa mojego nazwiska. Jaja sobie ze mnie robisz, Tommo?
-Ja? To ty proponujesz mi seks w kinie, Tomlinson.-mówię trochę ciszej,bo przechodzą ludzie.
-Propozycja jest dalej aktualna.- oblizuje usta.
-Czy każdy facet jest taki bezpośredni i zboczony?- marszcze brwi.
-Niech pomyślę. Każdy ,a brudne myśli,ale nie wszyscy się z tym odnoszą. Ja jestem z tych,którzy raczej mówią co myślą.- całuje mnie w nos.
-Zauważyłam.- śmieje się.
-Co z tym kinem?-pokazuje swoje idealne zęby.
-Chodźmy.- nie mogę się powstrzymać i zmierzałam cmoknąć w usta,ale on chyba domyślił się co chce zrobić. Przyciska mnie do ściany i mocno mnie całuje i na koniec przegryza moją wargę. O rany. Znowu chce więcej.
-Teraz możemy iść.- uśmiecha się i odrywa ode mnie.
Bierzemy popcorn,który leży tam,gdzie go zostawiliśmy i kierujemy się w stronę sali. Pracownik poznał Louis'a i nie prosi nawet o bilety tylko o zdjęcie z nami. Zdziwiona staje koło tego fana,a on mnie lekko obejmuje ramieniem. Mina zazdrosnego Tommo powinna być sfotografowana. Valerie, tylko się nie śmiej. Tylko się nie śmiej,bo wszystko zepsujesz! Po zrobionym selfie, chłopak nam dziękuję i zaprasza na sale.
-Nigdy nie widziałam tak zazdrosnej osoby.- śmieje z Lou,gdy siedzimy na swoich miejscach. Jesteśmy sami. We dwójkę. Trochę mnie to przeraża,ale to całkiem przyjemne.
-Nie jestem zazdrosny.-tłumaczy się,a ja patrzę na niego z podniesioną brwią.-Ok,może trochę.
Śmieje się i całuje go w policzek.
-Nie masz o co być zazdrosny. Nie lubię blondynów.-puszczam mu oczko i jak gdyby nigdy nic skupiam wzrok na ekranie i biorę popcorn do ręki. Czuje,że mi się chwilę przygląda,ale kręci z uśmiechem głową i także ogląda film.
(CZERWONA CZCIONKA IF U KNOW WHAT I MEAN)
Na połowie drugiego chyba mu się nudzi,bo zaczyna mnie calować po szyji, gryźć po płatkach uszu i dotykać w miejscach, w których raczej nie powinnien,ale jest to dla mnie przyjemne,dlatego mu na to pozwalam. Jego ręką najpierw wędruje po policzku, obojczyku,mostku, brzuchu,podbrzuszu,aż w zatrzymał się przy mojej bieliźnie. Zaczyna się bawić gumką od moich majtek. Tak, baw się głupi dzieciaku. Nawet nie orientuje się kiedy wsuwa swoją rękę i czuje jego palec w sobie. Zamykam oczy. Najpierw to bolało,ale teraz... Jezu to jest cudowne uczucie. Zaczyna zataczać kółka,a ja skomlę. Dokłada drugi, wyciąga i wkłada spowrotem. Znowu sprawia,że mój oddech jest nierówny i wręcz jęcze z rozkoszy. Ręce wbijam w fotel. Nachyla się nade mną i całuje bardziej namiętnie niż kiedykolwiek, z radością oddaje pocałunek,a moje ręce wplątuje w jego włosy. Jego palce wchodzą trochę głębiej. Jęcze mu prosto w usta i czuje jak uśmiecha się przez pocałunek. Jeszcze kilka razy powtarza czynność,co odbija się na moim samopoczuciu wręcz wspaniale i po nie długiej chwili dochodzę. Tak. Na fotelu. W pierdolonym kinie i w bieliźnie. Ma szczęście,że założyłam sukienkę,bo nie miałby już życia. Głośno dysze,a on powoli wyciąga rękę i całuje mnie delikatnie. Oblizuje palce i jakby nic się nie stało ogląda dalej film. To normalne,że nawet nie jesteśmy razem,a on doprowadził mnie do pierwszego w moim życiu orgazmu. Naciągam sukienkę, najmocniej jak się da. Zajmuje mi chwile dojście do siebie. Nie mam odwagi odezwać się ani nawet spojrzeć na niego. Pewnie będziemy o tym rozmawiać w drodze o domu albo udawać,że nic się nie stało. Biorę garść popcornu i czuje jego rękę,patrzy na mnie,a ja lekko się rumienie. Zaczyna się śmiać,nachyla się nade mną i delikatnie całuje. Wyciągamy ręce z popcornu i splatamy je ze sobą. Reszta seansu przebiega zwyczajnie.
Po trzecim filmie wychodzimy z sali. Oczywiście łapie mnie za rękę.
-Nie mogę uwierzyć w to,że jesteś tak cholernie wstydliwa.- zaczyna rozmowę. Zaraz co?
-Lou,o czym ty mówisz?- marszcze brwi.
-O sytuacji w kinie. Podczas drugiego filmu.- tłumaczy,a ja przypominam to sobie i rumienię się jak idiotka.- O widzę,że pamiętasz.
-Przestań!- moje policzki stają się jeszcze bardziej czerwone,a on śmieje się i całuje mnie w czoło.
-Nie powiesz,że ci się nie podobało.- szepcze mi prosto do ucha niższym, zachrypniętym głosem. Zaraz zwariuje przez tego chłopaka.
-Jezu, Tommo.-prawie piszcze.
-Val, czy.. chcesz zostać moją dziewczyną?-O kurwa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------- no i mamy 4 rodział 💓 trochę długo mi zajęło pisanie go,ale no brak weny 😂 enjoy!
niedziela, 26 lipca 2015
Rozdział 4
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz